Toyota Aygo - czynnik X

Najbliższy weekend upłynie pod znakiem dni otwartych salonów Toyoty. Ich gwiazdą będzie nowa Toyota Aygo. Maluch z niepowtarzalną atrapą chłodnicy w kształcie litery X. Wyróżnikiem Aygo stała się też możliwość daleko idącej personalizacji.

Segment A ma się coraz lepiej. Recesja, a także rosnące podatki za eksploatację pojazdów sprawiają, że nawet mieszkańcy bogatego zachodu Europy zaczynają bardziej przychylnym okiem spoglądać na miejskie auta. Roczna sprzedaż najchętniej wybieranych modeli – Fiata 500, Fiata Pandy i Volkswagena up! - znacząco przekracza poziom 100 tysięcy egzemplarzy.

W ogólnoeuropejskiej statystyce sprzedaży najmniejszych samochodów Toyota Aygo zajęła szóste miejsce. W 2013 roku przekonała do siebie niemal 64 tysiące klientów. To bardzo przyzwoity wynik. Trzeba pamiętać, że Aygo pierwszej generacji jest już prawdziwym weteranem. Samochód zadebiutował w 2005 roku. W 2008 i 2012 roku przechodził modernizacje, które ułatwiły utrzymanie satysfakcjonującej sprzedaży. Na przestrzeni lat Toyota dostarczyła niemal 760 tysięcy aut, wypracowując 5,2-procentowy udział w rynku.

Teraz koncern liczy na więcej. Plany zakładają, że nowe Aygo osiągnie 6-procentowy udział. Wzrost nie jest spektakularny, ale realizacja planu i tak będzie sporym sukcesem. W 2005 roku Aygo rywalizowało z dziewięcioma modelami. Teraz Toyota doliczyła się aż 20 poważnych konkurentów! Według jakiego przepisu przygotowano Aygo drugiej generacji? Zostawić to, co najlepsze w pierwszym Aygo i poprawić niedociągnięcia. Punktem wyjścia do stworzenia samochodu była płyta podłogowa poprzedniego modelu z 2,34-metrowym rozstawem osi. Zwiększając liczbę zgrzewów i optymalizując konstrukcję kluczowych elementów, podniesiono sztywność karoserii przy jednoczesnej redukcji masy.

Aygo pierwszej generacji było jednym z „trojaczków” produkowanych w czeskim Kolinie. Na tych samych taśmach powstawały również Citroeny C1 oraz Peugeoty 107. Francusko-japońska współpraca trwa, ale firmy zdecydowały się na mocniejsze zróżnicowanie samochodów. Aygo dzieli z Citroenem C1 oraz Peugeotem 108 podwozie, szybę czołową, przednie drzwi z szybami i kluczowe elementy wnętrza. Pozostałą część nadwozia, a także detale wpływające na charakter kabiny każda z firm opracowała we własnym zakresie.

Zespół odpowiedzialny za design Aygo postawił na ostre kształty i wyraziste kolory. Inspiracji szukano w świecie anime i mangi – w szczególności kreskówce Astroboy. Miejska Toyota wygląda świeżo i nowocześnie. Kontrastująca z resztą nadwozia atrapa chłodnicy oraz skośnie osadzone światła do jazdy dziennej rzucają się w oczy z dużej odległości. Odejście od trendu – miejskie auta próbują wyglądać coraz poważniej – ma okazać się atutem Aygo. Toyota liczy, że samochód zyska uznanie klientów, którzy nie brali pod uwagę pierwszego Aygo.

Kabina jest mniej ekstrawagancka od nadwozia. Czerń plastików przełamano kolorowymi panelami oraz 7-calowym ekranem systemu multimedialnego x-touch. Podczas codziennej eksploatacji najbardziej docenimy poprawki podnoszące komfort. Kąt nachylenia kolumny kierownicy został zmniejszony, co wraz z nowo wprowadzoną regulacją wysokości fotela oraz zmniejszeniem dolnego położenia jego siedziska o 10 mm ułatwia znalezienie optymalnej pozycji.

Przestrzeń na głowy wzrosła o 7 mm, natomiast przedział pasażerski udało się wydłużyć o 9 mm. Kto nie miał wcześniej kontaktu z Toyotą Aygo, będzie zaskoczony, że mimo niewielkich rozmiarów samochód mieści cztery dorosłe osoby o wzroście 1,8 metra. Liczb oszukać nie sposób. Wydłużając przedział pasażerski, trzeba było skracać bagażnik. 168 litrów w zupełności wystarczy do transportu zakupów. Po złożeniu oparć tylnej kanapy uda się przetransportować nawet paczki z meblami do samodzielnego montażu.

Kompletnie przeprojektowany panel sterowania wentylacją stał się łatwiejszy w obsłudze, na drzwiach kierowcy pojawił się przycisk do sterowania prawą szybą, powiększone kieszenie w drzwiach mieszczą półlitrowe butelki, a zamykany schowek przed pasażerem chroni przewożone przedmioty przed wzrokiem ciekawskich. Opcje w postaci automatycznej klimatyzacji, paneli pokrytych czernią fortepianową czy skórzanych foteli z podgrzewaniem pozwalają cieszyć się odrobiną luksusu w miejskim samochodzie. Dopłaty nie wymaga natomiast kamera cofania - jest standardem w Aygo z systemem multimedialnym x-touch. Inni producenci powinni brać przykład.

Najmniejsza Toyota punktuje także spasowaniem elementów i solidnością montażu. Jakość tworzyw, podobnie jak w innych autach segmentu A nie zachwyca. Nie każdemu będą odpowiadały także widoczne fragmenty blachy na górnych częściach drzwi. Nam przypadły do gustu – ożywiają wnętrze i dobrze komponują się z ozdobnymi listwami, pod warunkiem, że zostaną wybrane dekory w kolorze nadwozia.

Mankamenty? Przednie fotele mogłyby mieć dłuższe siedziska. Diodowy obrotomierz nie jest najbardziej czytelny. Wśród funkcji systemu multimedialnego znajdziemy MirrorLink – tryb prezentowania na wyświetlaczu samochodu obrazu ze smartfona. Praktyczne udogodnienie nie współpracuje z częścią telefonów. W nowoczesnym samochodzie przydałby się bardziej efektowny wyświetlacz komputera pokładowego od podświetlonego na bursztynowo ekranu o niskiej rozdzielczości. Zabrakło też dogodnie ulokowanego przycisku do zmiany wskazań – trzeba sięgać do przełącznika na panelu wskaźników. Nad drzwiami nie znajdziemy uchwytów, ale to raczej ciekawostka niż realna wada.

Niemal wszyscy chwalili poprzednie Aygo za jednostkę napędową – trwałą, oszczędną i ciekawie brzmiącą. Silnik 1.0 VVT-i rozwija 69 KM i 95 Nm, co oznacza, że zyskał 1 KM i 2 Nm. Dążąc do zwiększenia sprawności motoru, inżynierowie Toyoty podnieśli stopień sprężania, zoptymalizowali konstrukcję łańcucha rozrządu, wymienili świece zapłonowe, zwiększyli wydajność systemu smarowania, przeprojektowali układ dolotowy, a kolektor wydechowy zintegrowali z głowicą. Toyota deklaruje, że w cyklu mieszanym Aygo powinno spalać 4,1 l/100km. Rzeczywiste wyniki są o 1-1,5 l/100km wyższe, co i tak jest świetnym wynikiem.

Opcją (3600 zł) dla wygodnickich jest przekładnia x-shift MultiMode – manualna skrzynia z siłownikami odpowiedzialnymi za zmianę biegów oraz operowanie sprzęgłem. Konstrukcja nie grzeszy tempem działania, ale radzi sobie lepiej od zautomatyzowanej skrzyni ASG Volkswagena (up!, Citigo, Mii) – zmiany biegów podczas żwawszej jazdy nie prowadzą do „odklejania się” głów pasażerów od zagłówków. Na kierownicy nie zabrakło przycisków do ręcznego wybierania przełożeń. Korzystając z nich odkryjemy, że redukcjom towarzyszą przyjemne dla ucha „przegazówki”.

Przełożenia skrzyni manualnej i zautomatyzowanej są zaskakująco długie. Dość powiedzieć, że na „dwójce” można przekroczyć 100 km/h, a na trzecim biegu pojedziemy ponad 130 km/h. Rozwiązanie ogranicza dynamikę i elastyczność, jednak zdaje egzamin na trasie. Przy prędkościach autostradowych wał korbowy wiruje w tempie ok. 3600 obr./min, co przekłada się na umiarkowany poziom hałasu. Inżynierowie nie dążyli do kompletnego wytłumienia charakterystycznego i przyjemnego dla ucha warkotu trzycylindrowego motoru. Skupiono się na redukcji odgłosu toczących się opon czy szumów powietrza.

Zmiany na lepsze zaszły także w zawieszeniu. Nowa charakterystyka sprężyn, amortyzatorów i przedniego stabilizatora korzystnie wpłynęła na komfort i prowadzenie Aygo, które skutecznie wybiera nawet krótkie poprzeczne nierówności i nie sprawia niespodzianek podczas dynamicznego pokonywania zakrętów czy szybkiej jazdy autostradami. Aż szkoda, że Aygo nie otrzyma - przewidzianego dla C1 oraz 108 - silnika 1.2 VTi (82 KM, 118 Nm), który nie podnosi znacząco prędkości maksymalnej (+ 10 km/h), ale wyraźnie poprawia dynamikę – skraca czas sprintu od 0 do 100 km/h z 14,2 do 11,0 s.

Przebojem ostatnich lat jest możliwość personalizacji samochodów. W segmencie najmniejszych aut szlaki zostały przetarte przez Mini i Fiata 500. Aktualnie w wielu modelach mamy do wyboru kilka wzorów tapicerki, zróżnicowane felgi i kolory deski rozdzielczej, ozdobne naklejki czy sportowe pakiety. Nadmiar możliwości nie zawsze okazuje się atutem. Klienci miewają problemy ze skompletowaniem wymarzonego samochodu, natomiast producent musi podołać trudom wytworzenia i szybkiego dostarczenia aut z przeróżnymi dodatkami.

Jak sprawy mają się w przypadku nowego Aygo? Do wyboru są trzy poziomy wyposażenia – x (od 33 900 zł), x-play (od 39 900 zł) oraz x-wave (od 49 900 zł). Dostępne są też dwie, ciekawie skonfigurowane wersje specjalne – zadziorna x-cite (od 45 900 zł) oraz stonowana x-clusiv (47 500 zł). Polskie przedstawicielstwo Toyoty opracowało cztery pakiety personalizacyjne – zewnętrzne outglow (1200 zł) i outstand (1600 zł) oraz wewnętrzne inspire (370 zł) i intense (980 zł).

Kto w gotowych propozycjach nie znajdzie nic dla siebie, może samodzielnie wybrać dodatki. Paleta ozdobników jest naprawdę szeroka. Obejmuje m.in. siedem barwnych naklejek na dach, osiem wersji kolorystycznych grilla, dyfuzora, bocznych listew i ozdobnych pierścieni na felgi, 12 wersji kolorystycznych kołpaków oraz 21 wzorów felg i kołpaków. Wymienne są też panele wnętrza – nakładki na przednią część deski rozdzielczej, konsolę środkową, dźwignię zmiany biegów czy tunel środkowy.

Na podkreślenie zasługuje fakt, że dodatki będzie można zamówić nie tylko do nowych Aygo. Samochód został zaprojektowany w taki sposób, by wymiana ozdobników była prosta i szybka także poza fabryką. Toyota deklaruje, że zamówione elementy dotrą do dealera w ciągu trzech dni, a koszt montażu został wliczony w ich cenę.

Cennik nowego Aygo otwiera wspomniane 33 900 zł. Bazowa wersja x otrzymuje w standardzie m.in. sześć poduszek powietrznych, ESP z asystentem ruszania pod górę, diodowe światła do jazdy dziennej, komputer pokładowy oraz składane oparcie tylnej kanapy. Wzbogacanie wyposażenia czy próby personalizacji szybko windują cenę. Na Aygo x z klimatyzacją i systemem audio trzeba przygotować przynajmniej 37 800 zł. Druga para drzwi podnosi cenę o 1000 zł.

Kto chciałby otrzymać Aygo z elektrycznie sterowanymi szybami, centralnym zamkiem, alufelgami czy lakierem metalizowanym, wyda 43 900 zł. Dobrze wyposażoną wersję x-wave z brezentowym, otwieranym dachem wyceniono na 49 900 zł. Cenę można wyśrubować lakierem metalizowanym (1500 zł), automatyczną klimatyzacją (1500 zł), inteligentnym kluczykiem (2100 zł), nawigacją (2100 zł) oraz zautomatyzowaną skrzynią (3600 zł).

Stawka w segmencie A z roku na rok jest coraz bardziej wyrównana. Różnice między standardem wykończenia, dostępnymi opcjami, właściwościami jezdnymi, osiągami czy cenami zaczynają się zacierać. I dobrze. Przy wyborze samochodu można kierować się upodobaniami estetycznymi. A emocje odrywają ważną rolę przy podejmowaniu decyzji o zakupie najmniejszych aut. Kto chłodno kalkuluje, dołoży kilka tysięcy i zamiast Aygo kupi bardziej przestronnego Yarisa.

Łukasz Szewczyk
zdjęcia: Łukasz Szewczyk
źródło: AutoCentrum.pl